The last enemy

W dobie pandemi oraz  małego blackautu, którego doświadczyło moje miasteczko i okolice chciałabym przypomnieć mało znany mini serial pt. The last enemy  z Benedyktem Cumberbatchem. Historia rozgrywa się w niedalekiej przyszlość, w której zamachy terrorystyczne są zdarzają się niepokojąco często. Rząd Wielkiej Brytani postanawa zaradzić temu kontrolując społeczęństwo za pomocą specjalnego programu. O pomoc proszą genialnego aczkolwiek troszkę wyalienowanego matematyka. Ten zgadza się ale z powodu miłości ( ach ta miłość) sprawy zaczynają się komplikować. Niewiele więcej mogę napisać bo będę spoilergeistem jeśli ktoś to jednak kiedyś przeczyta : ) Co mogę napisać: jest miłość(zakazana), jest rządowa intryga, jest całkowita kontrola społeczeństwa poprzez karty bez której nie kupisz nawet bułek, jest dramat i ogromna przestrzeń do przemyśleń. Ja mam ich wiele ale jedno wybija się dziś na czołówke: człowiek nie może być całkowicie uzależniony od techniki! Oglądałm to dosyć dawno ale pamiętam wrażenie smutku i przygnębienia po końcówce film. Siedziałam nieruchomo a w gardle miłam wredną kluskę, która tam utkwiła na dłużej. To jeden z tych filmów, który zostawił we mnie swój ślad a znalazłam go tylko dlatego, że miałam "lekką" obsesję na punkcie Benedykta. Jak widać platoniczne zauroczenia też mają swoje "ujemne plusy".



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Stop- Loss

Ostatni król Szkocji